Helena była siostrą mojego ojca. Mieszkała z całą rodziną w Jejkowicach. W czasie II wojny światowej Helena, wraz z rodziną i mieszkańcami Jejkowic znaleźli się na linii frontu. W tym czasie, w Helenie zakochał się jeden Rosjanin. A była to bardzo głośna historia…
Mikołaj pochodził z inteligenckiej rodziny z Petersburga. Jego ojciec nie żył, a matka uczyła gry na pianinie. Być może był w wywiadzie radzieckim. Podczas przeszukiwania domów w Jejkowicach – a szukano wówczas wszystkiego – natrafił na zdjęcie Heleny i zakochał się w fotografii. Wypytywał ludzi o to, kim jest ta panna na zdjęciu i gdzie się znajduje. Szukał jej.
Kiedy się spotkali – nie mógł przestać się w nią wpatrywać. Być może był przystojny, ale cóż z tego, skoro byli wrogami.
Helena nie odwzajemniała jego zainteresowania i zalotów. Nie potrafiła na niego patrzeć. Bała się. Nastawienie społeczeństwa nie było przychylne – był przecież po drugiej stronie. Ale on nie poddawał się. Kiedy mama Heleny zwróciła mu uwagę, że przecież jest z innej wiary – poszedł do franciszkanów, żeby się przechrzcić. Wrócił do Heleny spod Berlina. W tym czasie ukryliśmy Helenę u innej cioci – ale dowiedział się gdzie jest. Baliśmy się, że ją zastrzeli – choć to było mało prawdopodobne, bo dobry był z niego człowiek.
Kiedy wracałyśmy z kobietami z ewakuacji do domów w Jejkowicach – przyjechał po nas bryczką. Jechaliśmy całą rodziną i z małą kozą na dobry początek.
Ostatni list Mikołaja do Heleny przyszedł z Krakowa. Jakiś czas później napisał jego kolega, że Mikołaj się zastrzelił.
Czy mogło się to skończyć inaczej? Nie sądzę. Żeby było inaczej – Helena musiałaby z nim wyjechać. On na pewno nie mógł tu zostać. Zwłaszcza, że był pod Berlinem…


Historia pani Anny Szulik, opracowała: Paulina Dróżdzel